żeby zagrała kontredansa.
- Dla mnie zarezerwuj walca. - Z przyjemnością. Gdy znajdowała się w połowie drogi do salonu, w progu stanął Sin, a krok za nim Crispin Harding. Obaj dyskretnie obserwowali lady Jane Netherby. Jeszcze przed balem Sinclair uznał, że przypadkowe spotkanie będzie lepsze niż oficjalna prezentacja. Udając lekko pijanego, ruszył w stronę lady Jane. Minął ją, po czym raptem cofnął się tak niezręcznie, że na nią wpadł. Victoria pospiesznie odwróciła wzrok i zauważyła, że lord Kingsfeld patrzy na Sinclaira i przyjaciółkę jego starszego brata. Na twarzy lorda malowało się lekkie znudzenie, takie jak przez cały wieczór, ale dziwny błysk w oczach przyprawił ją o drżenie. Za bardzo popuszczasz wodze wyobraźni, skarciła się w duchu i postanowiła odnaleźć Augustę. Chciała usłyszeć od niej zapewnienie, że hrabia Kingsfeld jest człowiekiem godnym zaufania. Gospodyni balu akurat tańczyła kontredansa z Kitem. Oboje świetnie się bawili, wyglądali na szczęśliwych i zupełnie nieświadomych zagrożenia. W tym momencie Victoria złożyła sobie obietnicę, że zrobi wszystko, by żadnemu z nich nic się nie stało. Sin obsypywał gorącymi pocałunkami kark i plecy żony, a Victoria tłumiła jęki, chowając twarz w poduszkę. Przez całą drogę powrotną do Grafton House milczała i nawet jego dociekliwe pytania nie wyrwały jej z zadumy. Domyślał się, że szpiegując na balu przyjaciół i znajomych, prawdopodobnie odkryła niejedną rzecz, o której wcześniej nie miała pojęcia. Czuł się winny i dlatego usilnie starał się poprawić jej nastrój. - Muszę ci coś powiedzieć - oznajmiła raptem, próbując jednocześnie odwrócić się na plecy. Przytrzymał ją siłą. - Mów. - Nie mogę, kiedy mnie tak całujesz. On też tracił rozum w jej obecności. Wolno przesunął dłońmi po krągłych pośladkach żony, po czym westchnął z rezygnacją i odtoczył się na bok. - Dowiedziałeś się czegoś od lady Jane? - Sądziłem, że ty masz mi coś do powiedzenia. - Tak. Jej wahanie zaniepokoiło Sinclaira. - No więc? - Najpierw ty. Jego impulsywna żona nagle stała się ostrożna. Kolejny niepokojący znak. - Lady Jane Netherby coś wie. Wysłałem Batesa do wiejskiej rezydencji jej rodziców, a Wally ma się zająć jej pokojówką. - Biedny Wally. - Dobrze mu tak za to, że mi wtedy napędził strachu. - Co ci powiedziała?