uda — ziewnęła lady Rothley. — Wszystko było takie
pyszne, ale teraz czuję się ociężała i senna. Tempera delikatnie zamknęła drzwi. Wracając do swojej sypialni myślała, że jeśli macocha dalej będzie sobie tak folgować przy stole, wkrótce trzeba będzie poszerzyć jej nowe suknie. Jednak kiedy lady Rothley, ubrana w kolejną kreację, była gotowa na przyjęcie, znów wyglądała wprost nieskazitelnie, jakby właśnie zstąpiła z obrazu Tycjana. Mlecznobiałe ramiona otuliła tiulowym szalem, a jej talia, którą Tempera ciasno zasznurowała zgodnie z najnowszą modą, prawie przecinała jej sylwetkę na dwie części. Tempera zdążyła się już dowiedzieć od panien Briggs i Smith, że ich panie, a szczególnie lady Holcombe, były bardzo zazdrosne o lady Rothley. Co prawda lady Holcombe uważano za piękność, lecz mimo wszystko jej kasztanowe włosy i zielone, lekko skośne oczy całkowicie zaćmiewał olśniewający blask urody lady Rothley. — Postaraj się odpocząć, Tempero, jak zeszłej nocy — powiedziała lady Alaine z czułością, wychodząc. — Myślę, że to bardzo samolubne z mojej strony, że przeze mnie musisz czuwać do tak późna, lecz wynagrodzę ci to, najdroższa, kiedy już będę księżną. — Trzymajmy kciuki! — Tempera zaśmiała się. Wiesz, że przedwczesna radość często przynosi pecha. Lady Rothley ucałowała Temperę, która, po jej wyjściu, uprzątnęła pokój, zebrała rzeczy do prania i poszła na kolację. Panny Briggs i Smith, które już siedziały przy stole, były dziś bardziej przykre niż kiedykolwiek. — Robi się tu za gorąco — narzekała panna Smith. — Dziś rano powiedziałam mojej pani, że o tej porze roku nie 84 jeździ się na południe. Powinnyśmy tu przyjechać zaraz po Bożym Narodzeniu, kiedy w Anglii szalały te straszne wichury. Zdawało mi się wtedy, że nasz zamek zamienił się w piekło! — A ja nawet lubię, kiedy jest gorąco — powiedziała panna Briggs — tylko żebym nie musiała nic robić. Już na samą myśl o gorącym żelazku dostaję dreszczy! Panna Smith pochyliła się nad stołem i wyszeptała w zaufaniu: — Jest tu kobieta, która za kilka centymów wszystko nam uprasuje. — O! Dobrze wiedzieć — ucieszyła się panna Briggs. — Czy to ta sama, co bierze od nas pranie? Panna Smith skinęła głową twierdząco. — Myślałam, że o niej wiesz, skoro już tu byłaś. — Nic nie mówiłam, bo myślałam, że może już wyjechała — odparła szybko panna Briggs. Jednak na jej twarzy wyraźnie malowało się poczucie winy i panna Smith i Tempera domyśliły się, że celowo zachowała tę informację dla siebie. — Dałam jej bluzkę mojej pani do uprania — powiedziała