szczęścia! — wykrzyknęła Tempera.
Lady Rothley odwróciła się i znów ją uściskała. — Myślałaś, że mnie nie poprosi, a jednak to zrobił! 148 Chce, bym została jego żoną. Pojutrze wyjeżdżamy do Włoch, żeby przedstawić mnie jego rodzinie. — Tam się pobierzecie? — Takie są plany hrabiego, a ja jestem szczęśliwa, że mogę zostawić wszystkie sprawy jemu. Jedyne, czego pragnę, to sprawiać mu przyjemność! Lady Rothley westchnęła z zadowoleniem. — Jest taki wspaniały we wszystkim, co robi! Doskonale wie, czego chce i tak zdecydowanie do tego dąży! To właśnie w nim kocham. Usiadła przed toaletką i mówiła dalej: — Powiedział, że pokochał mnie od pierwszego wejrzenia i że całe życie szukał kogoś tak pięknego jak ja! — To wszystko brzmi za cudownie! — rzekła Tempera. — I jest cudowne! — zgodziła się lady Alaine. — Jakie to szczęście, że tu przyjechałyśmy! I co by było, gdybym przed poznaniem Vincenza przyjęła oświadczyny księcia! Tempera nic nie odpowiedziała, a lady Rothley dodała po chwili: — Nie wolno ci myśleć, kochanie, że skoro wychodzę za mąż, zapomnę o tobie. Wrócisz do Anglii, a potem przyślę po ciebie i będziesz mogła spotkać się z Vincenzem już jako córka swojego ojca. — Nie chciałabym być dla ciebie przeszkodą, belle-mère — powiedziała Tempera skromnie. — Ależ nigdy nie będziesz! — odparła lady Rothley z uśmiechem. — Wiem, że Vincenzo pokochał mnie po części dzięki temu, że zachwycił się moją urodą, a ty mi ją pomagałaś podkreślać. Jeszcze raz głęboko westchnęła. — Dzięki Bogu, że przed przyjazdem wydałyśmy pieniądze 149 na kreacje od Lucille. A gdyby hrabia mnie nie zauważył? — Patrzył na twoją twarz, nie na suknie. — To brzmi pięknie, ale tak bywa tylko w baśniach — powiedziała lady Alaine. — Wiesz równie dobrze jak ja, że stroje mają wielkie znaczenie. Gdybym wybrała się do kasyna w jakimś starym łachu, nie byłabym taką sensacją, nie zwróciłoby na mnie uwagi tylu mężczyzn i nie wywołałabym w Vincenzu zazdrości. — Papa bardzo lubił hrabiego — przypomniała Tempera cicho. I myślę, belle-mère, że ucieszyłoby go, gdyby dowiedział się o twoim szczęściu. — Być może się dowiedział — odparła lady Rothley. — Cieszę się, że Vincenzo był przyjacielem drogiego Francisa. Mam szczęście, wielkie szczęście, że spotkałam w życiu dwóch tak wspaniałych mężczyzn. Tempera pochyliła się i pocałowała lady Rothley w policzek. Potem pomogła jej rozebrać się i położyć do łóżka. — Jutro rano obudź mnie wcześnie — poprosiła, kiedy Tempera gasiła światło. — Nawet nie chcę myśleć, że