turystów.
- Tak, mówiła mi, a ja przypuszczam, Ŝe moŜe jej się udać. Znam Nitę od dawna. Uczyła małą Karę jazdy konnej. Na pewno sobie poradzi. Mark posadził Erikę w jej wysokim foteliku. Alli wyobraŜa sobie, myślał, Ŝe Klub zrobił więcej dla lokalnego społeczeństwa, niŜ urządzanie imprez dla darczyńców. Wołał jednak o tym nie rozmawiać i zmienił temat: - Jak twoja siostra radzi sobie w college'u? Alli wyraźnie się zafrasowała, zmarszczki przecięły jej czoło. - Parę dni temu radziła sobie dobrze, nim poznała w bibliotece jednego faceta. - Masz do niego jakieś zastrzeŜenia? ZmruŜyła oczy. - Ona ma dobrze się uczyć, a nie spotykać z facetami. śycie towarzyskie owszem, ale po studiach. Zalicza kaŜdy semestr i chciałabym, Ŝeby tak zostało. Mark zastanawiał się, czy aby Alli nie wymaga od siostry za duŜo, uznał jednak, Ŝe to nie jego sprawa i nie powinien się wtrącać. Kara uczyła się w college'u od roku i kilkakrotnie wpadała do jego firmy, by zobaczyć się z Alli. Była piękną nastolatką, młodszą od siostry i kubek w kubek do niej podobną. Miała nienaganne maniery, co świadczyło niezbicie, Ŝe Alli dobrze ją wychowała. Jednym z powodów wyjątkowo dobrej pensji Alli było to, Ŝe Mark wiedział o jej wydatkach związanych z wychowaniem siostry. - Będę w studiu, daj mi znać w razie potrzeby - powiedział sięgając po kapelusz. - Masz numer mojej komórki, prawda? - Zapomniałeś, Ŝe mam dzisiaj wykład? Wyciągnął z kieszeni kluczyki do samochodu. - Nie, nie zapomniałem. Przyjdę na obiad. Pani Sanders będzie tu około południa. Powiedz jej, Ŝe mam ochotę na kurczaka pieczonego z ziemniakami w sosie. To najlepiej jej się udaje. - Powiem, oczywiście. Mark spojrzał na Erikę i pogładził ją po policzku, co wywołało salwę śmiechu małej. - Cześć, dziewuszko - powiedział. Po czym spojrzał na Alli i odrzucił natrętną myśl o tym, jak bardzo chciał ją pocałować na poŜegnanie. - Do zobaczenia - rzekł i skierował się do drzwi. - Porozmawiamy, jak wrócisz? - zapytała. Obejrzał się od progu. - Tak, jak wrócę. - Jesteś nową niańką? Alli uśmiechnęła się do starszej kobiety, która punkt dwunasta pojawiła się na ranczu. Erika zjadła juŜ obiad i spała teraz. Alli postanowiła uprać rzeczy dziecka. Siedziała w kuchni przeglądając ubranka i dotrzymując tym samym towarzystwa starszej kobiecie. - Tak, tymczasowo. Jestem asystentką zarządzania Marka. Potrzebował kogoś do dziecka, a ja się zgodziłam. Kobieta skinęła głową, obtaczając kurczaka mąką. - To dobrze. Ktoś powinien pomóc temu chłopcu. Alli uniosła brwi, pamiętając, co Mark jej powiedział. - Pani nie mogłaby - rzekła. - Nie. - Kobieta potrząsnęła głową. - Mam waŜniejsze powody niŜ te, jakie podałam Markowi. Kiedy przyniósł to dziecko do domu, widziałam, Ŝe był cały spięty. Powiedziałam, Ŝe mu pomogę, zaufał mi i w jednej chwili przestał się małą interesować, nie zauwaŜał jej. Ale ja wiedziałam, co jest grane. - A co było grane? - Musiało potrwać, zanim zbliŜył się do dziewczynki. Miłość wymaga